Ratownik pisze szczery list do właścicieli dogów niemieckich, którzy porzucili ją w buszu

Taryn Coates i jej mąż Dave rozpoczęli opiekę nad dogiem niemieckim pod koniec marca po tym, jak pies został znaleziony porzucony na pustyni w Port Elizabeth w Południowej Afryce. Miała na imię Jez. Jej ratownicy podejrzewają, że zanim została znaleziona, radziła sobie sama przez 1 do 2 miesięcy. Dwuletni pies był w złym stanie zdrowia i bał się ludzi. Będzie potrzebowała dużo pomocy.

Po wielu tygodniach opieki nad Jez, Taryn napisała list do nieznanych byłych właścicieli Jez. Opisuje w nim zmagania i triumfy, które przeszli Jez i opiekujący się nią ratownicy. Jest to szczery artykuł o wyzwaniach i radościach, jakich doświadczają ratownicy zwierząt podczas przywracania zdrowia maltretowanemu psu i jest wart przeczytania.

Oto historia Jez własnymi słowami Taryn:

„Uratowaliśmy twojego psa. Pamiętasz ją? Tę, którą porzuciłeś w krzakach kilka kilometrów od schroniska dla zwierząt, gdzie zostawiłeś ją samą, żeby szukała jedzenia, znalazła miejsce do spania, żeby na ciebie czekała. Jeśli rzuciłeś więcej niż jednego, mówię o suce doga niemieckiego, delikatnym, uroczym, miękkim stworzeniu z białą szyją i maleńką plamką czarnego futra tuż za uchem, która ma idealny kształt serca. Założę się, że nigdy tego nie zauważyłeś, prawda? Założę się, że nigdy nie zwracałeś wystarczającej uwagi. Kiedy ją rzuciłeś, pobiegła za twoim samochodem, kiedy odjeżdżałeś? Czy spojrzałeś na nią w lusterku wstecznym i coś poczułeś? Nawet ukłucie winy? Czy jakaś cząstka twojej istoty nie uznała, że to, co robiłeś, było okrutne i że ona, ta wspaniała istota, zasługiwała na coś lepszego?

„Złapanie twojego psa zajęło 45 minut, który był tak przerażony ludźmi po dwóch miesiącach w buszu, że stał się agresywny ze strachu. Czy wiesz, że twój piękny, królewski, łagodny dog niemiecki musiał założyć kaganiec dla własnego i naszego bezpieczeństwa, że była tak chora na zapalenie dróg żółciowych i tak chuda, że nie sądziliśmy, że przeżyje? Czy wiesz, że połowa mieszkańców Port Elizabeth (Republika Południowej Afryki) modliła się za twojego psa, że miała gości u weterynarza, który przynosił jej koce, zabawki i smakołyki i całym sercem pragnął, by przeżyła.

„Rozmawialiśmy z twoim psem, mimo że nie mogliśmy się do niej zbliżyć, żeby nie próbowała nas ugryźć. Rozmawialiśmy z nią o tym, jak jest teraz bezpieczna, o tym, że nikt już jej nie opuści, jak jej życie będzie spokojne, spokojne i pełne radości od teraz. Złożyliśmy twojemu psu obietnice, które powinieneś był złożyć, kiedy go kupiłeś i zabrałeś do domu, aby stał się częścią twojej rodziny. Obiecaliśmy, że już nigdy nie będzie głodna, że nikt nie powie jej złego słowa ani nie podniesie na nią ręki w gniewie. Obiecaliśmy jej spacery, smakołyki, ciepłą pościel i długie spacery. Obiecaliśmy jej to wszystko i jeszcze więcej, wykorzystaliśmy to jako łapówki, żeby przeżyła, żeby chciała żyć, abyśmy mogli spędzić resztę życia udowadniając jej, że nie wszyscy ludzie są tacy jak ty. ”

„Złamałeś swojego psa. W momencie, w którym przejechałeś przez bramę schroniska dla zwierząt, gdzie zostałaby przyjęta i otoczona opieką, dopóki nie mogłaby znaleźć nowego domu, w tym momencie zniszczyłeś swojego psa i stałeś się istotą ludzką. Kiedy zatrzymałeś się w krzakach nieco dalej i zostawiłeś ją, złamałeś jej ducha tak pewnie, jakbyś chwycił go kijem i pobił. I to tutaj, dwa miesiące później, bez wątpienia wciąż czekając, aż wrócisz po nią, twój połamany pies upadł, umierając, w otwartym pojemniku, jedynym schronieniu, jakie mogła znaleźć. Ty to zrobiłeś.

„Nie obchodzi mnie, jaka jest lub była twoja sytuacja. Nie obchodzi mnie, jak złe jest twoje życie, nie obchodzą mnie twoje problemy finansowe ani żadne straty, które mogłeś ponieść. Nie obchodzi mnie, że nie mogłeś sobie poradzić z dogiem niemieckim, nie obchodzi mnie to, nie dlatego, że jestem bez serca, ale dlatego, że nic, co kiedykolwiek mógłbyś mi powiedzieć, nie mogłoby zacząć usprawiedliwiać tego, co zrobiłeś. Gdyby Ci zależało, postąpiłbyś odpowiedzialnie i oddał swojego pięknego psa do schroniska, gdzie ludzie ustawiliby się w kolejce, by go adoptować. Ale nie zrobiłeś tego, nie zaoferowałeś jej nawet tej odrobiny godności, prawa do bezpiecznego i kochającego domu, nie zrobiłeś tego dla swojego psa i przykro mi, ale to czyni cię kiepską wymówką istoty ludzkiej”.

„Wbrew wszelkim przeciwnościom twój pies przetrwał. walczyła. Zebrała się w sobie, wykorzystała każdą resztkę siły, jaka jej pozostała, by się wyleczyć. Nadano jej dostojne imię Jez i zabraliśmy ją do domu. Popłynęły datki dla twojego psa, datki od zupełnie obcych ludzi, nieznajomych, którym tak bardzo zależało na psie, którego nigdy nie spotkali, że aż się zmobilizowali do działania. Oto jaki wspaniały jest twój pies. Trzy dni po znalezieniu w krzakach Jez wróciła do domu i po raz pierwszy od nie wiadomo jak dawna spała w pomieszczeniu, na miękkim posłaniu, przykryta puszystym kocykiem. Była ciepła, bezpieczna i kochana.

„Spędziliśmy wiele godzin, aby Twój pies nam zaufał. Godzinami przekonując ją, że rzeczywiście wolno jej przebywać w domu, że może być częścią rodziny i codziennych przyjazdów i wyjść. Byliśmy szczypani, byliśmy sfrustrowani, ale i tak ją kochaliśmy, a właściwie kochaliśmy ją bardziej, ponieważ widzieliśmy, jak ciężko walczyła, by wyrwać się z rutyny, w której się znalazła, z koleiny, którą dla niej wykopałeś. Widzisz, musieliśmy pokazać twojemu psu, że nie wszyscy jesteśmy tacy jak ty, że w rzeczywistości są ludzie, którzy chcą pomagać, kochać i pielęgnować. Czy wiesz, że twój pies zbliżył się do nas po 4 dniach, a kiedy to zrobił, przeczołgał się po podłodze z ogonem tak głęboko między nogami, że dotykał jej klatki piersiowej”.

„Ten moment, kiedy położyła głowę na ramieniu mojego męża, przerażona, jakby czekała na reprymendę lub uderzenie, ta chwila mnie załamała. Była chuda i chora, ale to było łatwe do naprawienia, to co działo się w jej głowie było bitwą, którą tylko ona mogła stoczyć. To, co zrobiłeś swojemu psu, jest o wiele gorsze niż po prostu nie karmienie go. Zniszczyłeś jej ducha, sprawiłeś, że bała się żyć, bała się być psem, sprawiłeś, że bała się być, istnieć, a to dzięki tobie zajmie lata, aby to naprawić. I zrobimy to. Każdy z nas jest zaangażowany w twojego psa, w naprawianie go, w kochanie go, dopóki nie będzie już odczuwał żadnego bólu”.

„Kochamy twojego psa każdym włóknem naszego jestestwa. Musieliśmy ją nauczyć, jak stać się częścią szczęśliwej, zdrowej rodziny. Świętowaliśmy każdą chwilę, za każdym razem, gdy wychodziła sama na dwór, za każdym razem, gdy skończyła jeść lub zjadła lekarstwo bez konieczności zawijania ich w ser. Świętowaliśmy, kiedy po raz pierwszy usiadła i kiedy szczekała na przechodzącą osobę, bo Twój pies znów zaczynał angażować się w życie, uczyła się być psem, uczyła się kochać. Wysyłaliśmy sobie SMS-y o każdej drobnej rzeczy, którą robiła, gdzie leżała, albo o tym, kiedy po raz pierwszy miała dość energii, żeby pobiec do ogrodu zamiast iść. Zainwestowaliśmy czas, energię i miłość w to stworzenie, a ona je wchłonęła, wynagradzając nas tylko w sposób, w jaki może to zrobić pies ratowniczy”.

„Złamałeś swojego psa, ale my ją naprawiliśmy. Bernadette, która uratowała ją z kontenera i która żyła ze świadomością, że Jez zawsze będzie nią zmęczona, ponieważ kojarzyła ją z tym strasznym okresem w jej życiu, ale mimo to ją odwiedziła. Dr Ferreira i jego koledzy z Walmer Vets, którzy traktowali ją z życzliwością i współczuciem, nawet gdy próbowała gryźć i szczypać i walczyła z ich dotykiem.

„Mój mąż uratował twojego psa, wchodząc do jej łóżka pierwszej nocy, kiedy była z nami w domu. Wszedł do jej łóżka, w jej przestrzeń i usiadł z nią. Po prostu siedział. Niczego od niej nie wymagał, nie spodziewał się reakcji, chciał po prostu być z nią i pokazać jej, że ktoś CHCE, żeby czuła się bezpieczna, kochana i doceniana. Mój mąż jest niesamowity, a Jez zareagował na jego spokojne zachowanie i pełną miłości energię”.

„Naprawiłem twojego psa. Zabrałem ją do weterynarza na kontrolę po sprawdzeniu, trzymałem ją, gdy zakładali jej kaganiec, szturchali ją i szturchali. Szepnąłem jej delikatnie do ucha, podczas gdy weterynarz oceniał jej poważnie zainfekowane paznokcie u nóg, a ja byłem tam, aby ją zabrać po operacji usunięcia. Dodawałem jej smakołyki do jedzenia, aby nakłonić ją do jedzenia i siedziałem z nią godzinami, tylko dotykając jej, jej głowy, jej uszu, jej ogona, jej brzucha, aby mogła się nauczyć, że nie każdy ludzki dotyk jest okrutny .

„Marizanne Ferreira naprawiła twojego psa, tak jak naprawiła tysiące przed nią i nadal będzie naprawiać tysiące innych. Pracowała niestrudzenie za kulisami, dzieląc się historią Jez ze swoimi niezliczonymi kontaktami, koordynując jej leczenie, śledząc i przydzielając darowizny, wyszukując potencjalne domy, ale co najważniejsze, była wspaniałą przyjaciółką wyczerpanej zastępczej matki i ratownikiem Jez , Bernadette, dając nam nadzieję i zachętę, gdy wątpiliśmy, że możemy naprawić twojego psa. Jest spoiwem, które spaja społeczność ratowniczą na WF i obiecuję ci, że bez niej nie mielibyśmy szans na naprawienie twojego psa”.

„Setki zupełnie obcych ludzi naprawiło twojego psa. Pisali e-maile z prośbą o datki, zbierali fundusze, przekazywali żywność, dzielili się jej historią na Facebooku, w kółko i w kółko, obserwowali, jak rozwija się jej historia, gdy przesyłaliśmy zdjęcia jej codziennych ulepszeń, świętowali razem z nami i z Jezem. Modlili się za nią, rozmawiali o niej i do niej – ci ludzie uratowali twojego psa. Ci wspaniali, troskliwi ludzie, którzy nigdy nawet nie spotkali Jez, ale bardzo ją kochają – uratowali twojego psa.”

„Martwiłem się o twojego psa bardziej w ciągu tych kilku krótkich tygodni, które była ze mną, niż ty prawdopodobnie martwiłeś się o nią w ciągu jej dwóch lat na tej ziemi. Martwiłem się o jej zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Martwiłem się, że je za mało i za dużo, że bolą ją stopy, że jej pościel jest wystarczająco ciepła. Martwiłem się o jej oczy, uszy i mózg, ponieważ jej wyniszczone ciało cierpiało na napady padaczkowe, gdy się leczyło. Trzymałem ją w ramionach o 2 nad ranem, gdy przychodziła i domagała się karmienia, i poszedłem do pracy praktycznie lunatykując, ale zrobiłbym to wszystko jeszcze raz i prawdopodobnie zrobię to z moim następnym przybranym dzieckiem”.

„Martwiłem się, śmiałem, dodawałem otuchy i kochałem, a teraz płaczę, szlochając, cierpiąc, brzydkimi łzami, aż nie mogę już płakać. Płaczę, ponieważ w życiu Jez pojawiło się jeszcze dwóch nieznajomych, kolejne dwie osoby zobowiązały się naprawić twojego psa. Jeszcze dwie osoby patrzą na zdjęcia Jez i nie mogą pojąć, jak jej to zrobiłeś, jeszcze dwie osoby obiecały kontynuować tam, gdzie skończyliśmy, obiecały dbać, kochać, pielęgnować i leczyć tę piękną duszę, dopóki ona nie pamięta już, co jej zrobiłeś. Więc tak, płaczę, bo Jez pojechała do domu, do swoich nowych rodziców Julie i Nico, i ponieważ w moim domu i w moim sercu jest dziura w kształcie doga, ale jednocześnie jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, że Jezu, i za to, jak świetlana jest jej przyszłość.

„Ludzie często pytają mnie, jak robię to, co robię, jak ich wspieram i porzucam, i szczerze mówiąc, w moich najciemniejszych chwilach też nie wiem, jak to robię, ale robię to, ponieważ są tak niewielu ludzi, którzy to zrobią, a ponieważ nie robienie tego nie wchodzi w grę. I będę to robić w kółko, a moje serce pęknie, będę się śmiać, kochać i płakać, a potem zacznę od nowa.

„Poznałem najbardziej niesamowitych ludzi podczas akcji ratowniczych, ale co ważniejsze, spotkałem kilka fenomenalnych zwierząt. Te zwierzęta i ci ludzie, dajcie mi nadzieję, że pewnego dnia będzie więcej ludzi, którym zależy, niż tych, którzy tego nie robią, więcej takich jak my, a mniej jak ty, którzy porzucą swoje psy, i to właśnie ta nadzieja sprawia, że jest to możliwe abym wyszedł i zrobił to wszystko od nowa, aby uratować kolejnego porzuconego psa, naprawić kolejne złamane serce”.

Leave a Comment